piątek, 17 stycznia 2025 15:34
Przeczytaj!

Mariana i Teodora perypetie codzienne - "Przedświąteczny czas..."

Marian i Teodor zostali "sprowadzeni na ten świat" w covidowych okolicznościach, a dokładniej w związku z planem zamknięcia cmentarzy na Wszystkich Świętych w 2020 roku i pierwsza historyjka o ich perypetiach bazowała właśnie na tematyce obostrzeń związanych z koronawirusem. Opowieści o nich sprowadzają się głównie do dialogów pomiędzy tymi dwiema głównymi postaciami oraz ich bliskimi i znajomymi. Nasi bohaterowie mieszkają w malutkiej, polskiej miejscowości, w bezpośrednim sąsiedztwie i odkąd się poznali - przyjaźnią się serdecznie. Obaj są szczęśliwie żonaci (Marian z Wiesią, Teodor ze Stasią, które także są sobie bliskie), przy czym tylko w małżeństwie Teodora pojawiło się dziecko - kilkunastoletni już dziś syn, Kajetan. Przyjaciele w swej wcale nie nudnej codzienności wpadają na mnóstwo w ich mniemaniu genialnych pomysłów, które kończą się tak jak się kończą: czasem zabawnie, czasem boleśnie, a czasem nastręczając im kłopotów, czy też cichych dni ze strony współmałżonków. Jednym z głównych problemów życiowych Mariana jest jego teściowa, Aniela...

Autor: A. Paradowska

- Powiem Ci Marian, że nie zazdroszczę... Całe święta z teściową pod jednym dachem.
- Święta jak święta, ale ona chce zostać do Nowego Roku i ja nie wiem, czy to się tragedią jaką nie skończy, albo co najmniej rozpadem mojego małżeństwa.
- A Wiesia co na to?
- Cała w skowronkach! Już nawet listę zajęć i obowiązków przygotowała. Rozumiesz? Wiesz ile mnie jest na tej liście?
- Ile?
- Dużo za dużo! Ona chce tradycji w stu jeden procentach. Ma być dwanaście dań, choć nikt tego nie przeje. Ma być siano pod obrusem, wyglądanie pierwszej gwiazdki, pasterka o północy... Ja mam wybrać i kupić ładnego żywego karpia. Potem w odpowiednim czasie mam go utłuc - "humanitarnie"! Oprawić. A przecież ja się w ogóle na tym nie znam. Śledzi dwa rodzaje też na mojej głowie. Jeszcze choinkę mam przytargać wielką, symetryczną, koniecznie żywą i zdrową, żeby zapach świerku po domu się roznosił. Dobrze, że drewna do kominka rąbać nie muszę, bo zamówione było odpowiednie, więc tylko latał będę z koszykiem w tę i we wtę.
- Ha! Ty już kolędy ćwicz, bo zapewne i to Cię nie ominie.
- Myślisz, że nie wiem?! Ty słyszałaś kiedyś jak Aniela śpiewa? Wierz mi, że do chóru anielskiego jej bardzo daleko. Bardziej z anielskim orszakiem mam skojarzenia...
- Nie będzie tak źle...
- Jasne! Łuskanie orzechów na mojej głowie, ucieranie maku też, mielenie twarogu, obieranie i krojenie warzyw na sałatkę, wałkowanie i krojenie makaronu na makiełki, siekanie grzybów, ten durny karp, co to go i tak później nikt nie je... Jak mi każą lepić uszka do barszczu to ucieknę! Aaa, jeszcze ta choinka! Bo oprócz zainstalowania drzewa w centralnej części jadalni, mam tę cholerę w wigilijny poranek także ubrać. I tu sobie wymyśliłem, że może Wasz Kajtek mógłby mi pomóc. To już by Wiesię całkiem ucieszyło, że drzewko ozdabiane dziecięcą ręką. Jakby Kajtuś chciał to nawet tą swoją koleżankę może ze sobą przyprowadzić. Pomogą to i parę groszy im wpadnie do kieszeni, a rodzicom w wigilię z rana nikt po chałupie nie będzie się kręcił. Wiesz jak to mówią: w wigilijum dzieci bijum...
- ... za piec wsadzom, jeść nie dadzom - dokończył znaną rymowankę Teodor - Zapytam Stasi, no i Kajtka oczywiście też. Generalnie jednak nie zazdroszczę... Rozumiem, że chociaż prezenty masz już z głowy.
- A gdzie tam! Pojęcia nie mam co wymyślić. Tobie to bym dał flaszkę malinówki i problem z głowy...
- To ja nie wiedziałem, że jestem Ci jakim problemem!
- Nie o to chodzi i dobrze wiesz! Tylko, że chłopy proste są i nie trza wymyślać. A babom? No mojej to jeszcze jaką perfumę, czy łańcuszek kupię i się ucieszy, ale teściowej? Miotłę to raczej już ma. Czekoladkami chcę ją ponoć utuczyć, perfumów nie używa, biżuterii też jej nie kupię, ani zegarka, bo ten podobno czas do śmierci odlicza, a ja póki co spokój chcę mieć, a nie jazgot za intencje...
- O ile mnie pamięć nie myli to Ty przecież żeś jakoś zara po wszystkich świętych zakopał z Anielą topór wojenny?
- Zakopał, nie zakopał. Raz żem się postawił i póki co spokój, ale ona wtedy tylko na trzy dni była, a teraz ma być na co najmniej dziesięć, więc ja nie wiem, czy ten topór to nie za płytko leży...
- Pożiwiom, uwidziom - rzekł filozoficznie Teodor - To kiedy spodziewasz się tego huraganu?
- Wstępnie umówiły się z Wiesią na poniedziałek zaraz przed Wigilią, żeby na spokojnie zakupy zrobić. I tu oczywiście też odgrywam największą rolę: mam być kierowcą i tragarzem. Ale w żadnym wypadku nie doradcą. No chyba, że o tego nieszczęsnego karpia idzie...
- To Ci powiem Marian, wdepnąłeś głęboko. Nie to, żebym się cieszył, że Stasi rodziców już na tym świecie nie ma, bo oni akurat byli dobre ludzie, ale Twoją teściową trochę poznałem i też bym się bał. Chwila moment, Marian, jestem genialny!
- Bywa... A co tam?
- Ty chcesz mieć spokój w chałupie po tych świętach całych, no nie?
- Jeśli uda mi się je jakimś cudem przeżyć to jak najbardziej...
- No właśnie! To Ty w prezencie świąteczno-noworocznym wyślij swoją razem z matką na jakieś zabiegi!
- Że niby do Ciechocinka, czy innej Rabki?
- Głupi! Nie do uzdrowiska. Do tego, noo... Co tam te masaże, maseczki i baseny termalne mają. Kurde, jak to się nazywa...
- W sensie, że do SPA?
- Dokładnie Marian. Do SPA! Że niby żeby odpoczęły i się zrelsksowały po świątecznym szaleństwie, żeby im się nowy rok dobrze zaczął i takie tam inne przemawiające do kobit bzdety...
- O święci pańscy, czy Ty wiesz ile taki luksus kosztuje???
- Nawet nie żartuj! Chyba nie będziesz na żonie oszczędzał? One pojadą, a Ty ze trzy dni hulaj dusza! Znaczy psychicznie odsapniesz.
- Może to i niegłupi pomysł. Tylko gdzie je wysłać, bo ja się w tym temacie nie orientuję za grosz. I żeby jak najtaniej było...
- Jak wtajemniczymy Stasię, to może nam pomoże, bo tym całym w internecie pogrzebie i znajdzie co trzeba. To co? Idziemy do niej od razu?
- Idziemy. Gorzej jak nas wyśmieje. Swoją drogą dobrze, że siostra Wiesi w tym Czikago mieszka, bo jakby i ona na święta do nas zjechała to byłbym bankrut jak raz...

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń